Dzień 3 - Dookoła "Wyspy Piratów"
Ponieważ nie wiadomo jak to będzie z naszym rowerowym zapałem, gdy już dotrzemy do tych piaszczystych plaż, postanowiliśmy już od razu zaliczyć pierwszą poważną wycieczkę rowerową.
Na pierwszy ogień poszedł żółty szlak rowerowy okalający całą wyspę Karsibór. Na początku nie wiedzieliśmy ile uda nam się przejechać, więc zakładaliśmy parę "wariantów" trasy. Ostatecznie zrobiliśmy całość - ok. 20 km. Ale nie że było łatwo. Były odcinki specjalne po łąkach w pełnej lampie, były kamienie przy nasypach przy Kanale Piastowskim - generalnie krew, pot i łzy. No dobra - obyło się bez krwi i łez;) Ale pot był i pył w dużych ilościach.
A tak poważnie, to trasa była bardzo fajna. Dla rowerzystów z nieco większym stażem niż Franek i Ignacy - super przyjemna. Oni musieli trochę powalczyć na trudniejszych odcinkach. Ale i tak nie narzekali. Mimo że trasa krótka, to jest bardzo urozmaicona. Jedzie się i przez dzikie łęgi ptaków morskich, dębowe lasy, wzdłuż Kanału Piastowskiego i po falochronie na Zalewie Szczecińskim.
Na pierwszy ogień poszedł żółty szlak rowerowy okalający całą wyspę Karsibór. Na początku nie wiedzieliśmy ile uda nam się przejechać, więc zakładaliśmy parę "wariantów" trasy. Ostatecznie zrobiliśmy całość - ok. 20 km. Ale nie że było łatwo. Były odcinki specjalne po łąkach w pełnej lampie, były kamienie przy nasypach przy Kanale Piastowskim - generalnie krew, pot i łzy. No dobra - obyło się bez krwi i łez;) Ale pot był i pył w dużych ilościach.
A tak poważnie, to trasa była bardzo fajna. Dla rowerzystów z nieco większym stażem niż Franek i Ignacy - super przyjemna. Oni musieli trochę powalczyć na trudniejszych odcinkach. Ale i tak nie narzekali. Mimo że trasa krótka, to jest bardzo urozmaicona. Jedzie się i przez dzikie łęgi ptaków morskich, dębowe lasy, wzdłuż Kanału Piastowskiego i po falochronie na Zalewie Szczecińskim.
My ruszyliśmy przez łąki na południe wyspy, do początku Kanału
Piastowskiego. Dotarliśmy na sam koniuszek falochronu, skąd rozpościerał się
niezapomniany widok na cały Zalew Szczeciński i okoliczne wyspy. Później pojechaliśmy
wzdłuż Kanału aż do głównych zabudowań Karsiboru, mijając obok dawny basen
U-bootów.
Wygłodniali wpadliśmy do mariny i rybnej restauracji. Pewnie zjedlibyśmy
tam wszystko, gdyby w porę nie przystopowały nas ceny dań😉
Wiecie – takie „nadmorskie w sezonie” od 60zł za dane główne😉
Pozostało nam tylko wierzyć, że tę kasę przepuściliśmy naprawdę na ultra świeżą
rybkę, którą raptem chwilę wcześniej przywiózł na swoim drewnianym kutrze brodaty rybak i
nie ma ona nic wspólnego z mrożoną tilawą z Makro.
Marina oprócz dobrych, choć nieco drogich dań oferuję też
nocleg w domkach nad samą wodą, całkiem spore zaplecze sprzętu wodno-pływającego
oraz rejsy po wstecznej delcie Świny i okolicznych wyspach. Może wrócimy tu
jeszcze po kajaki, ale póki co spadamy do naszego pirackiego namiotu.
Komentarze
Prześlij komentarz